niedziela, 15 czerwca 2008

Hańcza, 14-15.06.2008

Od czego zacząć? Było fajnie, wypocząłem, ponurkowałem i czuję się ekstra. Piątek 13-ego wcale nie był pechowy, w pracy luz, od rana spakowany i żyłem wyjazdem, po pracy kurs do Vertigo, nabicie twina, zabranie Kaśkowego stage'a i zakupienie odpowiedniej śruby do nowego v-weighta, jeszcze tylko zahaczyłem o Jacków do nowego domu (chatka ekstra) i w drogę. W międzyczasie spotkaliśmy się z Sebą, Kasiorem i Justą i dalej jechaliśmy w konwoju. Na miejsce dotarliśmy w okolicach godz. 1 w nocy, byli już tam Gosia i Marcin (Zielone Żółwie) a niedługo po nas dojechali: Kasia, Romek, Maciek i Gewar. W nocy zaczęło lać i taki też był poranek. Dobrze, że w sobotę po śniadaniu przestało padać, zatem:

Nurkowanie nr. 66, max. depth 31m, time 47 min, EAN 32, SAC=20 l/min
Parking pierwszy. Poszliśmy w trójkę: KasiaK, Styx i ja. Plan: dotrzeć do 30 m i w lewo zobaczyć co jest tam gdzie nikt z nas jeszcze nie był :). Niestety, nie było tam nic ciekawego. Co mnie pozytywnie zaskoczyło to wizura, ładnych kilka metrów, może nawet z 7, i co niespotykane nad naszym lokalnym akwenem (Białe) widno na 30m !!! Nie było super jasno, ale spokojnie można było bez latarki się obejść.

Nurkowanie nr. 67, max. depth 25m, time 35 min, EAN 32,
Drugie nurkowanie tego dnia zrobiliśmy tylko we dwóch, Sebcior chwycił skuter, ja chwyciłem Sebciora i popędziliśmy w stronę przeciwną do tej z pierwszego nura czyli na "ściankę". Trochę się po niej pokręciliśmy, jak zawsze zrobiła na mnie niesamowite wrażenie, głazy, zwalone pnie drzew, i tajemniczość czarnej głębi.


Nurkowanie nr. 68, max. depth 25m, time 48 min, AIR,
Jedyne niedzielne moje nurkowanie, wybraliśmy się we dwoje z KasiąK, zabraliśmy Seby skuter i znowu plan na ściankę. Tym razem ja byłem driverem, a Kasię holowałem na d-ringu. Po drodze w okolicach 20 m minęliśmy powracającego z głębin nurka. Skuter doholował nas na styk, przy ściance umarł z wycieńczenia - akumulator padł :). Zatem torpedę na dupny d-ring i dalej z płetwy. Tym razem zwiedzanie ścianki połączone z testowaniem przez Kasię pieluchy do suchego skafandra. I jak na złość znowu padło moje wyczucie chwili, bo zamiast dać dziewczynie w spokoju testować, to właśnie w tej chwili ją poganiałem, zastanawiając się "Czemu ona tak wolno płynie? Rusz się dziewczyno!" :)

Po tym nurkowaniu jeszcze jak zawsze pyszny obiad u Państwa Słowikowskich i do domu. Miło było poznać Gosię i Aliena i ich kursanta Maćka. Dziękuje wszystkim za kolejny fajny wyjazd.


fot. moje partnury: KasiaK i Styx - kawiarnia :)

1 komentarze:

Alien pisze...

hej, hej ...
fajny blog i fajny opis wyjazdu
miło było Cię poznać
pozdrawiam,
Alien