No i mamy zimę. Na powietrzu pewno jakaś okolica 0 stopni C, a pod wodą +7. Dziś wybraliśmy się z Łukaszem Sardyną i Kubą żeby się ciut pobawić poręczówkami, kołowrotkami, szpulkami czyli trochę poporęczować. W wodzie posiedzieliśmy coś około 50-60 minut, głębokość operacyjna mało powalająca ale chodziło o ćwiczenie. Łukasz pokazał nam techniki zakładania poręczówki, opowiedział trochę o zasadach poręczowania w jaskini, o szyku nurkowym, o znakach i komunikacji między jaskiniowcami.
Mimo, że nad wodą i w wodzie byliśmy tylko my, a pora roku powinna w jakimś stopniu gwarantować dobrą wizurę to wcale w tej kwestii rewelacyjnie nie było. Z małych atrakcji na koniec nurka to spotkałem raka, pierwszego w tym akwenie. Przybicie "piątek" w szczypce i każdy popłynął w swoją stronę.
A teraz czekamy na lód :)
Dzięki chłopaki za wspólnego nura i wiedzę poręczową, poręczowującą czy o poręczowaniu...jak to się odmienia? :)
A teraz czekamy na lód :)
Dzięki chłopaki za wspólnego nura i wiedzę poręczową, poręczowującą czy o poręczowaniu...jak to się odmienia? :)
2 komentarze:
Na taki biały piasek, jak dziś nad jeziorem, to podobno można się tylko natknąć na plażach Belize, więc mieliśmy szczęście... ;-)
Towarzystwo było fajne, woda była cieplejsza niż powietrze, rak był..., no po prostu był, a poręczówki zbytnio się nie plątały, więc wyjazd zdecydowanie udany.
Ponieważ ponoć praktyka czyni mistrza, a jeden z kołowrotków Sardyny wrócił ze mną, zdążyłem już w domu zaporęczować kota :)
Musze też spróbować swojego kota zaporęczować. Pamiętaj tylko Kuba o tym co mówił Sardyna - "kciuk na poreczówce wskazuje drogę wyjścia". I tu się pojawia problem z kotem, bowiem jeśli zastabilizujemy poręczówkę równolegle do kociego tułowia wracając bez maski możemy trafić kciukiem w kocią d.... :D
Prześlij komentarz