Na pierwszym nurkowaniu tego dnia zrobiliśmy powtórkę z poprzednich warsztatów skillsowych z Piotrem i tym razem poszło o wiele sprawniej. Było wesoło, czasami strasznie i trudno, a czasami sprzęt płatał dziwne figle: węże się plątały, stage'e odpływały a latarki gasły :)
Drugie nurkowanie to już wymyślony ale konsekwentnie realizowany runtime z symulowaną dekompresją. Tak aby się zebrać i ogarnąć w sobie bo wiele osób (również ja, na swoich pierwszych "rantajmowych" nurkowaniach), które zaczynają nurkować wg planu popełnia ten sam banalny błąd: wydaje im się, że mają duuuuuużo czasu. Co jest oczywiście nieprawdą, bo każde "zabalowanie" na dnie lub deepstopie chwilę dłużej skutkuje poważniejszym rozjechaniem się planu wyżej. Jasne, że można później przeliczyć i odstać chwilę dłużej, ale nie o to przecież chodzi. Jest plan więc go realizujmy. Generalnie dolne przystanki lecą bardzo szybko i czasu jest tak naprawdę mało, żeby się ogarnąć. No bo skoro zakładamy sobie w przypadku minutowego deepstopa, że wystoimy na nim minutę to tak naprawdę jest to 30 sekund na głębokości, a drugie 30 to wejście na kolejny przystanek.
Plan wymyśliliśmy na 30 metrów (tak naprawdę 29 bo na tylu jest platforma) z czasem dennym 20' po czym realizujemy co następuje:
21m - 1'
18m - 3' (zmiana gazów)
15m - 1'
12m - 2'
9m - 3'
6m - 10'
I do tego jeszcze jakaś kosmetyka w postaci minutowego przystanku na 3 metrach :) Nasz chytry plan prawie się udał; prawie, ponieważ założyliśmy, że 20' spokojnie starczy nam na dojście do platformy na 30 metrach. No i starczyło, tyle, że na styk. W 20 minucie zobaczyliśmy platformę, a jeszcze potrzebna była chwila na ogarnięcie się i znalezienie dowiązanej do niej opustówki. Więc naszą podróż ku powierzchni zaczęliśmy w jakiejś 21'. Przystanek na 21 metrach to miejsce i czas na przygotowanie się do zmiany gazów, czyli wyciągamy automaty ze stage'y, sprawdzamy czy właściwe, odkręcamy i po niecałej minucie zaczynamy się podnosić na kolejny stop. Tam zmiana gazów, otwieramy nieco okienko tlenowe i grzecznie siedzimy. Dalej runtime już jak Pan Bóg przykazał i po odwiszeniu najdłuższego stopa na 6 metrach klarujemy stage'e i wynurzamy się. Teraz czeka nas dłuuga podróż "z płetwy" po powierzchni do brzegu.
Było fajnie.
Chłopaki jeszcze raz dziękuję za nury i porcję wiedzy "czarnego zakonu" i powodzenia na kursie adv ean.
Mikołaj - wielkie dzięki za pożyczenie stage'a.
Więcej zdjęć TUTAJ. Irminka dziękuję za fotki. Drugie nurkowanie to już wymyślony ale konsekwentnie realizowany runtime z symulowaną dekompresją. Tak aby się zebrać i ogarnąć w sobie bo wiele osób (również ja, na swoich pierwszych "rantajmowych" nurkowaniach), które zaczynają nurkować wg planu popełnia ten sam banalny błąd: wydaje im się, że mają duuuuuużo czasu. Co jest oczywiście nieprawdą, bo każde "zabalowanie" na dnie lub deepstopie chwilę dłużej skutkuje poważniejszym rozjechaniem się planu wyżej. Jasne, że można później przeliczyć i odstać chwilę dłużej, ale nie o to przecież chodzi. Jest plan więc go realizujmy. Generalnie dolne przystanki lecą bardzo szybko i czasu jest tak naprawdę mało, żeby się ogarnąć. No bo skoro zakładamy sobie w przypadku minutowego deepstopa, że wystoimy na nim minutę to tak naprawdę jest to 30 sekund na głębokości, a drugie 30 to wejście na kolejny przystanek.
Plan wymyśliliśmy na 30 metrów (tak naprawdę 29 bo na tylu jest platforma) z czasem dennym 20' po czym realizujemy co następuje:
21m - 1'
18m - 3' (zmiana gazów)
15m - 1'
12m - 2'
9m - 3'
6m - 10'
I do tego jeszcze jakaś kosmetyka w postaci minutowego przystanku na 3 metrach :) Nasz chytry plan prawie się udał; prawie, ponieważ założyliśmy, że 20' spokojnie starczy nam na dojście do platformy na 30 metrach. No i starczyło, tyle, że na styk. W 20 minucie zobaczyliśmy platformę, a jeszcze potrzebna była chwila na ogarnięcie się i znalezienie dowiązanej do niej opustówki. Więc naszą podróż ku powierzchni zaczęliśmy w jakiejś 21'. Przystanek na 21 metrach to miejsce i czas na przygotowanie się do zmiany gazów, czyli wyciągamy automaty ze stage'y, sprawdzamy czy właściwe, odkręcamy i po niecałej minucie zaczynamy się podnosić na kolejny stop. Tam zmiana gazów, otwieramy nieco okienko tlenowe i grzecznie siedzimy. Dalej runtime już jak Pan Bóg przykazał i po odwiszeniu najdłuższego stopa na 6 metrach klarujemy stage'e i wynurzamy się. Teraz czeka nas dłuuga podróż "z płetwy" po powierzchni do brzegu.
Było fajnie.
Chłopaki jeszcze raz dziękuję za nury i porcję wiedzy "czarnego zakonu" i powodzenia na kursie adv ean.
Mikołaj - wielkie dzięki za pożyczenie stage'a.
0 komentarze:
Prześlij komentarz