czwartek, 4 czerwca 2009

IANTD Advanced Nitrox - drugi weekend kursowy, 30-31 maj 2009

Tradycyjnie już na Hańczę zajechaliśmy w piątek koło północy; zawsze tak się jeździ i zawsze dojeżdża. Każdy z nas po tygodniu ciężkiej pracy więc tylko chwilę porozmawialiśmy, ustalając wstępny plan działania na dzień kolejny i poszliśmy spać. Rano wypoczęci (tiaa) i wyspani (yhyy) stawiliśmy się na pysznym śniadaniu mającym nam dać powera na pierwszy dzień drugiego weekendu kursowego pt. adv ean.

Nasza trójka już po kursie (od lewej: Jacek, ja, Tomek)

Jakoś po 10 byliśmy już na pierwszym parkingu zajęci skręcaniem sprzętu, analizami gazów, planowaniem i runtimem - bo chyba to jedna z najważniejszych rzeczy przy stawianiu pierwszych kroków w nurkowaniu z formalną dekompresją. Podczas wykładu dowiedzieliśmy się co i jak planować, co należy wziąć pod uwagę i dlaczego tak a nie inaczej, no i poznaliśmy metody planowania deco on the fly stosowane przez kilku znanych świata nurkowego. Generalnie padło na metodę stosowaną również przez Jacka, czyli metodę Andrzeja Georgitsisa.
Dosłownie tuż przed wejściem do wody kiedy się ubieraliśmy atmosfera zawrzała a nam - kursantom odechciało się wszystkiego. Mianowicie na parkingu od rana było tylko jedno auto i my przyjechaliśmy jako drudzy. Jak zaczęliśmy się ubierać podjechała kolejna grupka i się nas pyta czy widzieliśmy się z właścicielem tego pierwszego auta? My, że nie, nie widzieliśmy, a skąd takie pytanie? Po czym Panowie stwierdzili, że ten samochód stoi tu już od wczoraj, dokładnie w tym samym miejscu !!! Yyyyyyyyhhhhhyyyyyy, hmmm. No to wesoło. Ponoć właściciel auta mieszka w tym samym miejscu co i my i nurkuje solo. Przez chwilę nad nami zawisła wizja robienia zamiast adv ean, kursu search & rescue. Całe szczęście po kilku chwilach zjawił się "topielec", kamień spadł z serca, nastroje powróciły i mogliśmy spokojnie zacząć kurs.

Nurkowanie nr 87, 35m/44' EAN28/EAN50
Planem na pierwsze nurkowanie było zejście na 35 metrów na ściankę i czas denny 20 minut, jakoś w 15 minucie powrót w stronę miejsca wejścia i rozpoczęcie wynurzania we wspomnianej już 20 minucie. Po zaplanowaniu i dołożeniu deepstopa nasz plan wyglądał tak:
35m - 20'
24m - 21' (1') 22'
21m - 22' (3') 25' EAN50
18m - 25' (3') 28'
15m - 28' (1') 29'
12m - 29' (1') 30'
9m - 30' (2') 32'
6m - 32' (10') 42'
Czyli generalnie plan się udał, nie pamiętam tylko gdzie dołożyliśmy te dwie minuty różnicy między planem nurkowania a faktycznym nurem. Ciutkę się rozjechało, być może za późne wejście na pierwszy deepstop, a może jakieś dłuższe zamotanie przy zmianie gazów? Deco celowo było zaplanowane na 20' żebyśmy się tego nauczyli, poza tym jakoś ciężko byłoby rozpisać tylko 10 minutową dekompresję. Tak czy inaczej po wyjściu z wody omówienie nurkowania, dalsze wykłady, planowania i ustalenie co robimy na kolejnym nurkowaniu tego dnia.

Nurkowanie nr 88, 38m/34' EAN26/EAN50
Zabawa na drugim nurkowaniu polegała na obejrzeniu Dłubanek, partnerskiego strzelenia bojki z kołowrotka i deco w toni. Jakieś pechowe było bo najpierw nie mogliśmy znaleźć drzew prowadzących do Dłubanek, potem jakimś cudem trafiliśmy na łódkę w okolicach 24 metrów i zanurzając się dalej udało się dotrzeć do zaplanowanego celu nurkowania. Po kilku minutach oglądania "wraków" przyszedł czas współdziałanie zespołowe czyli ja z dupy kołowrotek, Tomek bojkę i plątanie jednego z drugim, wiązanie, dmuchanie i....fuck. Ciut się linka zaplątała na kołowrotku, ale się odwija, więc pomyślałem, że będzie ok. W międzyczasie Tomek rozplątał i mieliśmy rozciągniętą autostradę do domu. Ok, zatem zwijamy, trzymamy się runtime'u i hmm, to co nastąpiło dalej można nazwać PADIowym skrótem MSD(wtajemniczeni się chyba domyślą o co chodzi), przynajmniej w moim wykonaniu. Dno opuściliśmy o czasie, zwijam kołowrotek, zaczyna mnie wyciągać, więc trzeba spuścić ze skrzydła. Tu inflator, tu kołowrotek, obok czający się stage, nadciągająca zmiana gazów, pilnowanie czasu, głębokościomierza itd. Kur.....aaa, a ręce tylko dwie. Ale nic, uknułem chytry plan, mianowicie po kiego grzyba mi ten kołowrotek? Zablokuję, zabezpieczę i niech sobie wisi, a wyciagnie się go z powierzchni. Jak pomyślałem tak uczyniłem ale na nic się to zdało bo Tomek natychmiast go porwał i zaczął go zwijać. W dupę jeża - pomyślałem - po co nam ten kłopot, tyle rzeczy do ogarnięcia to po cholere On go zwija. Walczył dzielnie, poddał się coś jakoś koło 9 metra :) Runtime znów się poślizgnął ciutkę dłużej, ale w sumie chyba to nie dramat? Postoje i walka z kołowrotkiem wyszła na przystankach więc nieco wypłaszczyliśmy krzywą wynurzania. Czas na werdykt instruktora:
*plus za pomysł - zostawić kołowrotek sprawiający problemy-później się go wyciągnie
* minus za nieogarnięcie wyżej wspomnianego urządzenia :) - czyli, co to £^#^^@ miało być ?!
Runtime zaplanowany na15' bottom + 15' deco wydłużył się do 34 minut. Hmm, no cóż, shit happens!
Po nurkowaniach czas na obiad, prysznic, chwilę odpoczynku i dalsze wykłady. Mała świetlica i
rzutnik ciekawie urozmaiciły dalszą porcję teorii. A gdzy już pochłoneliśmy całą wiedzę Julka wymyśliła spacer do kamienia. Sam o kamieniu słyszałem nie raz z różnych opowieści ale nigdy go nie widziałem, także nadarzyła się okazja aby zwiedzić koleją lokalną atrakcję z gatunku must see! Po drodze Jaca opowiedział nam kilka baśni i legend skąd ten głaz tam się wziął. Zatem była bajka o wężu, który cisną tym głazem w księdza i o odpoczywającym na nim Napoleonie wracającym z Rosji. Z kamieniem wiąże się jeszcze jedna ciekawa sprawa. Otóż każda panna która "położy" na kamieniu swój nagi biust lub odsłoni go przy kamieniu znajdzie bogatego i dobrego chłopaka, szybko i szczęśliwie wyjdzie za niego za mąż i będzie żyła długo i szczęśliwie. A na potrzeby własne dołożyliśmy jeszcze, że aby powyższe się spełniło wspomniana panna musi uwiecznić to zdarzenie na zdjęciu i wysłać je pod jeden z naszych adresów email :)))
Drogę powrotną już podczas dobrego zmierzchu urozmaicały nam wszechobecne żaby. A wieczorem rozrywka intelektualna czyli film pt. "Wesele".

Julia i Jacek na kamieniu
Nurkowanie nr 89, 40m/59' EAN28/EAN50
Podczas popołudniowych rozmów i wykładów dnia poprzedniego, Tomek strzelił z ciekawości pytanie jakiego teraz maksymalnego nura możemy zrobić? I tak teoretyczne pytanie stało się rzeczywistością - czyli dreams come true. Jacka odpowiedź była szybka: policzmy, zastanówmy się i ....zróbmy :). Z wyliczeń rock bottom, sac, gazu deco itp wyszło nam nurkowanie na 40 metrów z czasem dennym 30 minut + 20 minut deco. Czyli najbardziej hardcorowy nur w naszej nurkowej przygodzie. Nie pozostało nic innego jak złapać byka za rogi, tymbardziej, że pogoda w niedzielę dopisała: na niebie ani jednej chmury, grzało słońce i nastroje były good. Zaczęliśmy od Dłubanek oglądając je z każdej strony, bawiąc się kołem sterowym i wpływając do środka :) po czym rozpoczeliśmy podróż w prawo od nich na 40 metrach głębokości. Poza kilkoma rybami i tonami mułu nie widzieliśmy nic, podróż się ciągnęła i dłużyła. Jakoś w 20 minucie zaczęliśmy odwrót tak, aby zgodnie z planem w 30 minucie rozpocząć wynurzanie. Pierwszy deepstop prawie o czasie, z kilkunasto sekundowym opóźnieniem, kolejne już na czas. W końcu 24 metry, przygotowanie do zmiany gazów, wpadamy na 21 metr. Pierwszy zmienia Tomek. OK? OK! Potem ja. OK? OK ! Wisimy, wszystko jest ok, czas płynie. Wtedy Tomek do mnie macha, że idziemy na kolejny stop. Zaraz, zaraz, coś się nie zgadza. Macham do Niego latarą i pokazuję żeby wracał, jeszcze 2 minut mamy do odwiszenia tutaj. Sytuacja opanowana, zgodził się powrócić i nawet nie protestował za bardzo :). Cała reszta poszła już zgodnie z założeniem. Nadwyżka czasu wyszła z dodatkowych przystanków na 4 i 2 metrze oraz kilku minut okołopowierzchniowych owacji, wzajemnych gratulacji, rzucania się sobie w ramiona i innych przejawów radości z naszego jak do tej pory najbardziej hardcorowego nurkowania zakończonego sukcesem.

Zawieszony komputer Tomka po naszym najdłuższym nurkowaniu

Nurkowanie nr 90, 38m/35' EAN 28/EAN50
Jacek nie odpuszczał. Plan na ostatnie nurkowanie tego weekendu był dokładnie taki sam jak na nurkowanie nr. 2 z dnia poprzedniego - czyli Dłubanki, 15' bottom, strzelenie bojki i wynurzenie przy niej. Drzewa i Dłubanki znaleźliśmy już bez problemów i coś koło 12 minuty zmontowałem bojkę, strzeliłem i zaczęliśmy powrót na powierzchnię zgodnie z planem. Tym razem już nie bawiłem się kołowrotkiem tylko go zablokowałem i zostawiłem od razu nad dnem z opcją zwinięcia z powierzchni.

W sumie podczas całego kursu zrobiliśmy 8 nurkowań z łącznym czasem 432' (przeszło 7 godzin!!!), odwiedziliśmy jeziora Białe (pierwszy weekend kursowy) i Hańczę. Dowiedzieliśmy się jak planować tego typu nurkowania, na co zwracać uwagę i nad czym musimy jeszcze popracować. Dograliśmy się jeszcze bardziej z Tomkiem jako zespół działający wspólnie i kontrolujący się nawzajem. I śmiało mogę powiedzieć, że adv. ean to jeden z najfajnieszych kursów jakie się robi w swojej nurkowej drodze. Bardzo mi się podobał i dużo nauczył. Jednak to dopiero początek kolejnego etapu w rozwoju. Teraz czas na doskonalenie tej wiedzy i umiejętności.
Jacek, Tomek - BARDZO ZA WSZYSTKO DZIĘKUJĘ. TO BYŁA PRAWDZIWA PRZYJEMNOŚĆ!!! Do zobaczenia pod wodą.

mały UPDATE !!!
Zapomniałem napisać o bardzo "wesołej" Pani instruktor lub divemaster PADI, którą spotkaliśmy z Jej grupą przed naszym ostatnim nurkowaniem. Przyznam, że słysząc jakiś czas temu to co padło z Pani ust byłbym w niezłym szoku, teraz wszyscy się do siebie śmialiśmy. A monolog Pani instruktor PADI wyglądał mniej więcej tak (szli chyba na "ściankę"):
"...idziemy na jakieś 15-18 metrów, starajcie się nie przekraczać tej głębokości, nic się nie powinno stać, ale...jak coś się stanie to spokojnie, nie denerwujcie się i nie martwcie, ogarniamy sytuację pod wodą i się wynurzamy, przed wynurzeniem starajcie się zrobić przystanek na 5 metrach, ale też jak ktoś się nie utrzyma i go wyrzuci na powierzchnię to też nic się nie stanie..."

Ehh....i tak się rozmarzyłem; żeby i mój instruktor był taki opanowany, zrelaksowany i umiał podobnie uspokajać :)))))

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

fajna relacja Kacper!

ubawiłam się z koła sterowego przy dłubankach ;D

GRATULACJE!!!

Ania

Unknown pisze...

Kacper, jeszcze raz dzięki za super weekend i jeszcze lepszą relację z niego ;)
Tomek